Niecały tydzień temu wróciłam
z Teneryfy. Gdy komukolwiek o tym mówię wszystkim kojarzy się
ona tylko z jednym. Wulkan… Imponujący olbrzym, górujący ponad całą wyspą.
Dzisiejszy post będzie o tym czy warto, a jeżeli tak to w jaki
sposób na niego się dostać.
Wyjazd
miał być naszą podróżą poślubną numer jeden, dlatego tym razem
zdecydowaliśmy się pojechać z biurem podróży. O zgrozo! Pani
rezydent może i miała wiedzę o wyspie i o tym gdzie warto iść
na imprezę, ale pomocna nie była w ogóle. Jednak jako grzeczni
turyści udaliśmy się na spotkanie, aby posłuchać o mocy atrakcji
jakie przygotowało dla nas biuro podróży na wycieczkach fakultatywnych. Tak oto dowiedzieliśmy się,
że wycieczka na wulkan Teide, absolutne „must see” wyjazdu połączona z
wizytą w malowniczo położonej pirackiej wiosce Masca kosztuje
około 50 euro! Organizator przewidział nawet, że część turystów
zechce wyjechać kolejką linową na wysokość 3555m n.p.m. Opcja ta
wiąże się z dopłatą jedynie 27 euro za bilet.
Będąc
na wyspie wulkanicznej nie mogłam sobie odmówić przyjemności
wyjechania na wulkan, ale zdecydowanie nie uśmiechało mi się
wydawanie na to blisko 80 euro. Czy są inne sposoby?
Oczywiście.
Wynajęcie
auta na Teneryfie jest śmiesznie proste. Nie wymagają kart
kredytowych, ani kosmicznych zastawów. Nie ma również dodatkowych opłat
za drugiego kierowcę. Jedynym wymaganiem jest odpowiedni wiek kierowcy,
albo 4 letni „staż” w posiadaniu prawa jazdy. Cena za jeden dzień
to około 40 euro. Osobiście uważam, że warto auto wynająć na
dłużej, by zwiedzić całą wyspę, a przy wynajmie na 4 dni
ceny znacząco spadają.
Dla
niezmotoryzowanych kursują autobusy miejskie z Playa Americas pod dolną stację
kolejki linowej (linia 342), a bilet powinien kosztować 7,6 euro. Na
Teneryfie mamy tylko jednego przewoźnika TITSA. Warto pamiętać, że każdy
przystanek jest przystankiem „na żądanie”. Bilety kupujemy u kierowcy.
Na
wulkan warto wyjechać jak najwcześniej. Wtedy nie musimy przepychać się
między ludźmi, spokojnie zaparkujemy na darmowym parkingu i nie będziemy
stali w kilku godzinnej kolejce po bilet.
Co do
biletu… Warto pomyśleć o nim wcześniej i zakupić go przez
internet. Jest osobna kolejka dla osób z biletami. Duuużo krótsza.
Kolejnym istotnym aspektem jest, aby zaplanować wycieczkę na początku
pobytu na wyspie. Teneryfa jak to wyspa jest dość kapryśna
i często na niej wieje. W takie dni kolejka nie kursuje,
ale jeżeli mamy bilet dostajemy sms z informacją o tym i zyskuje
on ważność na rok czasu.
Jeżeli
mamy już bilet i postanawiamy postać w kolejce pomyślmy
o naszym zdrowiu. Na górze bywa naprawdę zimno. Nawet latem warto
mieć ze sobą ciepła bluzę, kurtkę przeciwdeszczową i długie spodnie.
Do tego obowiązkowo pełne buty. Gdy nie ma tam śniegu nie
musimy mieć specjalnych butów trekkingowych, ale adidasy to absolutne
minimum.
Kolejnym
aspektem jest nasze serducho. Widoki z góry zapierają dech, ale nie
tylko one. 3,5tys. metrów, a na takiej wysokości się znajdziemy
to nie są żarty. Tlenu jest mało i czuć to w każdym
mięśniu. Zmiana ciśnienia też jest znacząca. Podczas 8 minut wyjazdu
kolejką ciężko organizmowi nadążyć.
Będąc
już na górnej stacji kolejki mamy 3 opcje. Znajdują się tam 3 szlaki.
Jeden w prawo, na końcu którego możemy podziwiać z daleka krater
drugiego, mniejszego wulkanu Pico Viejo. Kolejny w przeciwnym kierunku
z widokiem na zachodnie wybrzeże teneryfy. Oba szlaki
to około 30-40min. w jedną stronę. Trzeci szlak to droga
na sam szczyt. 200 metrów przewyższenia, ale około godzina
wspinaczki ze względu na brak tlenu. Ważną informacją jest fakt,
że aby wyjść na szczyt należy mieć pozwolenie. Można
je uzyskać poprzez tą stronę:
Mam nadzieję,
że ten post będzie pomocny. W razie pytań piszcie komentarze,
a ja pomogę, jak będę umieć najlepiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz